HomoHogwart
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


HomoHogwart wita wszystkich na swoim pokładzie.
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Raphaell Caritier

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Raphaell Cartier

Raphaell Cartier


Skąd : zewsząd
Różdżka : 11 i 1/4 cala, bambus, pióro feniksa, giętka.
Liczba postów : 38

Raphaell Caritier Empty
PisanieTemat: Raphaell Caritier   Raphaell Caritier I_icon_minitimeSro Mar 21, 2012 7:33 pm

Raphaell Caritier 48607924827643199799

Imię i nazwisko: Raphael Nicolas Cartier-Detras.
Data urodzenia postaci: 2.02.2005
Wiek: 15 lat.
Skąd pochodzi: Paryż.
Obecne miejsce zamieszkania: Hogwart.
Orientacja: Homoseksualna
Typ: Uniwersalny (50/50)

Czystość krwi: Czysta.
Bogin: Pająki.
Patronus: Miś koala
Proponowany dom: Gryffindor.
Klasa w której obecnie jest postać: Piąta.
Od której klasy uczy się w Hogwarcie: Pierwsza.

Wygląd postaci: Od czego by tu zacząć. Najlepiej chyba od samej góry. No więc tak. Raphael ma… Głowę, na której nosi włosy o zabarwieniu podchodzącym pod brązowe. Kłaki te układają się same w coś, co można nazwać pseudo-fryzurą. Mimo wszystko nadają mu one swego rodzaju uroku. Małe uszątka, spory nos, wąskie usta i nieduże, aczkolwiek pełne głębi i blasku brązowe oczy. Jedyną rzeczą, bez skazy są jego zęby. Proste i białe jak śnieg! Dosyć delikatne rysy. Wszystkie te szczegóły sprawiają, że twarz chłopaka jest bardzo ładna. Szaleni mogą się nawet pokusić o określenie, że Nico jest przystojną osóbką. Mierzy około sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, czyli nie jest ani bardzo wysoki, ani niski. W sam raz. Zazwyczaj niższy od rówieśników i wyższy od rówieśniczek. Nie ma szczególnie szerokich barków, jest takiej troszeczkę dziewczęcej budowy. Szczupły chuderlaczek, na którym nie znajdzie się nadprogramowego kilograma, a za to mnóstwo tych, które chłopak powinien do siebie dołożyć. Ma jakieś tam mięśnie, na brzuchu nawet lekki ich zarys! Chudne nogi zakończone wielkimi stopami. Wiecznie miękka i jedwabnie gładka skóra, dotyk Rapha jest bardzo miły, chyba że ktoś lubi jakiś nieokrzesanych fagasów. (xD).





Charakter postaci: Mówić o charakterze tego Gryfona jest ciężko, ponieważ piętnastolatek jest dosyć wszechstronny. Ma w sobie trochę fałszywej mendy, ignoranta i bezuczuciowego gbura i trochę anioła stróża. Dziwne? Troszkę… Omówmy najpierw dobrą stronę chłopaka, którą zdecydowanie odziedziczył po matce, a stara się pokazywać. Jest słownym człowiekiem, jeżeli raz komuś coś obieca, to już nie ma opcji, żeby to cofnął, dlatego chłopak rzadko coś obiecuje, a często mówi, że się z czymś postara. Lojalny wobec swoich przyjaciół, przy nich staje się po prostu innym człowiekiem. Kiedy jest wśród nich, to budzi się w nim nadludzka odwaga, która dla niektórych podchodzi już pod głupotę, bo nie będzie przesadą, jeżeli stwierdzić, że Raphael za kogoś, z kim łączy go więź prawdziwej, szczerej przyjaźni rzuci się nawet w ogień. Poza tym chłopak jest bardzo honorowy, chociaż nie zawsze, o czym będzie trochę później. Cechuje go wielki szacunek względem płci przeciwnej, który też wpoiła mu matka. Ciężko doszukać się u niego czegoś więcej, czegoś więcej pozytywnego, może z czasem to się zmieni… Negatywne cechy, oj tak. Nico względem swoich rówieśników jest bardzo agresywny, wystarczy jedno krzywe spojrzenie, żeby zarobić od niego w nochal. Nie, nie… On nie używa różdżki, preferuje pięści, zęby, nogi, krzesła, kije. Przykre, ale prawdziwe. Nadmierną agresję odziedziczył po ojcu, jak to dobrze, że tylko względem innych chłopaków, co innego, kiedy w końcu jakiś chłopak do niego dotrze. Przesadną szczerość, podchodzącą często pod chamstwo i bezczelność też Raphael ma po tatusiu. Często wyzywa innych uczniów i nauczycieli w obcych językach, czy to w po grecku, czy po francusku, bez różnicy. Ważne, że on wie, o co chodzi. Jeżeli jakimś cudem przeżyje dzień, bez konfliktu, to następnego dnia, sam szuka zwady! Niestety, to dopiero początek złego. Piętnastolatek jest uzależniony od wielu używek, między innymi od alkoholu w znacznym stopniu. Często nie przychodzi na zajęcia właśnie dlatego, że leży nawalony gdzieś w kącie, albo dormitorium, jakim cudem zdobywa alkohol? Człowiek uzależniony ma swoje sposoby i swoją ekipę do picia. Dobre wino i masa słodyczy, to jest to, co pół Francuz pół Grek lubi. Imprezuje i wydaje się, że w ogóle nie obchodzi go szkoła, po części to prawda, mimo wszystko, kiedy przychodzi czas zdawania egzaminów, to chłopak wszystko potrafi! Czasami łapie go moralniak, czasami ściąga, a innymi czasami to po prostu uczy się, TAK! Uczy się, bo jest odpowiedzialny, wbrew temu, jakie sprawia pozory. Zdaje sobie sprawę z tego, że musi zdobyć wykształcenie i zapewnić sobie przyszłość. Ci, którzy bliżej go poznają, dotrą do tego prawdziwego Rapha, a wtedy po prostu schodzą klapki z oczu, ktoś taki, jak on, łobuz i głupek okazuje się porządnym (taa na pewno) obywatelem! Fakt, że dogłębnie zna jego sytuację dyrektor odpowiada za to, że jeszcze nie wyleciał z tej szkoły. Co ciężko przypasować do jakiejś kategorii. Gryfiak mimo, że dba o siebie, co przejawia się w jego przyzwoitym wyglądzie, to nie ma żadnych zahamowań ku temu, żeby dosłownie zamoczyć się po czubek głowy w krowiej kupie. Mówi płynnie po grecku i francusku, a wyzywa śpiewająco, w dodatku ukojenie przynosi mu śpiew i słodycze, ileż to on już sonetów miłosnych i od do cukru napisał, ah!
Podsumowując, to trochę zagubiony w życiu chłopak. Coś jeszcze ważnego? Może to, że ku przywaleniu chłopakowi to on nie ma zahamowań, ale na przykład w kontaktach męsko-męskich jest piekielnie nieśmiały, chociaż jak już się do kogoś przekona, to całe jego oblicze może się zmienić... często za długo patrzy się na jakiegoś chłopaka, co jest negatywnie odbierane.


Historia postaci:

Rozdział I – narodziny.
- Marcelina… - Hę? - Kocham Cię… Mąż szeptał do swojej ciężarnej żony czułe słówka, przy zachodzie słońca w ciepłej Grecji. Siedzieli sobie niedaleko amfiteatru, na wzgórzu. - Au… Wymsknęło się z ust kobiety. - Raphael kopie? No, auu! Krzyknęła. - Deran! Marcelina złapała się ręką za brzuch. - Rodzę! Mężczyzna zastygł. - Rodzisz?! RODZISZ?! Krzyczał. Scena, jak z taniej komedii. - Chcesz dostać w cymbał? Przestań to bez sensu powtarzać, biegnij po pomoc. Nie, nie! Nie ma czasu. Wyczaruj ręcznik, wiadro z ciepłą wodą… Kobieta zaczęła krzyczeć wniebogłosy, jakby coś rozrywało ją od środka. - Przyj! – NO PRZECIEŻ DAJĘ Z SIEBIE WSZYSTKO! Ochrzaniła go. I… Stało się. Rozległ się płacz dziecka, które właśnie wyszło na świat. - A więc jednak, to co mówili uzdrowiciele to prawda, mamy syna. Szybko wyjaśnił mąż. Użył jakiegoś zaklęcia, które ulżyło w bólu kobiecie, wezwał pomoc, szybko się nią zajęli. Kilka dni potem, kiedy znaleźli się na osobności, matka z dzieckiem na rękach, a ojciec z niczym, mężczyzna zapytał. - Czemu tak wrzeszczałaś, co? Marcelina spojrzała na niego o tak: ._. - Spróbuj przez otwór wielkości cytryny przecisnąć arbuza, a dowiesz się dlaczego. – Oj, dobra, dobra… Tada! Raphael jest na świecie.
Rozdział II – Przekleństwo.
- No nie. Wiesz, że jej nie lubię. Użalała się kobiecina. - Skarbie, to jest moja babcia, nie widziałem jej od trzydziestu lat. Nie pamiętam nawet, jak wygląda. Tłumaczył mąż, a trzyletni Raph tylko przyglądał się wszystkiemu z niemałym zaciekawieniem, już teraz odpicowany niczym na wystawę. - No i dobrze. Z kontaktów listownych wiem, że to wredne babsko. Stała przy swoim Marcelina. - Nie mów tak o matce mojej matki. Powiedział mężczyzna. Prababcia Nico’a przyleciała na miotle do domku jednorodzinnego. - Cześc skarbie. Rzekła, do wnuczka kiedy tylko zsiadła z kija. - Cześć babciu, to nasz syn, twój prawnuk – Raphael! Pochwalił się synem. - Raphael, aniołku! Babuleńka wzięła go na ręce, dziecko popadło w histerię, jakby ktoś obdzierał trzylatka ze skóry. - Zostaw go, Margrid. Fuknęła matka chłopczyka. - O, Marcelina… Powiedziała siwa, bez entuzjazmu. Nie ma co się spierać, babcia Derana zdecydowanie wolała swojego wnuczka. - Sto lat, babusiu… - Ta, to już od siódemki musiałabym wąchać kwiatki od spodu… Warknęła starowinka. - Może tak by było lepiej… Szepnęła pod nosem matka. - Ale miło się zrobiło, chodźmy do środka. Cały ten dzień był przeplatany nerwami, ale Margrid bardzo polubiła Raphaela, szkoda że on jej nie, bo płakał i histeryzował za każdym razem kiedy ona zbliżała się do niego, a wizyty kobiety po setce były coraz częstsze. Kiedy chłopak miał pięć lat, zachorowała jego matka. Musiała przeleżeć ponad miesiąc w szpitalu. Deran bardzo dużo przebywał ze swoją żoną, kto opiekował się chłopcem? Babcia, do której z czasem się przyzwyczaił. - No nareszcie, Ty wstrętny bachorze. Przywitała go jednego dnia. - Co Ty mówisz, babciaaa. Z dziecięcą naiwnością zapytał chłopak. - Zaraz zobaczysz kochanie. Kiedy zobaczyłam Cię po raz pierwszy, wiedziałam… Po prostu byłam tego pewna. – Ale o cio chocci? Starucha poderwała różdżkę i posłała w chłopaka jakąś czerwoną kulkę, która przeniknęła przez jego skórę do wnętrza. Głowa chłopaka na chwilę zaświeciła się na czerwono. Zaczął płakać, kiedy już się uspokoił i zapytał, co się stało kobieta odpowiedziała mu z psychopatycznym uśmieszkiem na twarzy. - Byłam pewna, że to właśnie Ty staniesz się ukoronowaniem mojego dzieła! Przekażę Ci to, co mam najcenniejszego, obudzę to, co tkwi głęboko w tobie, w twojej historii! Przemówisz językiem mojego Pana, on usłyszy Cię, a Ty zapragniesz trwać przy nim! Tylko on Cię zrozumie, tylko przy nim zaznasz ukojenia! Twoje życie będzie piekłem, nikt poza nim nie poda Ci ręki! Zakasłała, wypluła trochę krwi i upadła na ziemię martwa. - Babciu! Babciu! Krzyczał chłopak zupełnie nieświadomy tego, jakie nieszczęście, albo szczęście go spotkało. Kilka godzin później do domu ze szpitala wróciła matka i ojciec chłopaka. Odbył się pogrzeb. Z upływem czasu dzieciak zapomniał o tym, co się wtedy stało, nie opowiedział o tym nawet rodzicom, bo po prostu… Uznał to za zabawę babci. Nie zrobił sobie nawet za dużo z jej śmierci, było mu przykro, ale na jego dziecięcy sposób.
Rozdział III – Hogwart.
Tak mijały kolejne lata. Deran i Marcelina opowiadali swojemu synowi o szkole magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Mama przestrzegała go przed łamaniem regulaminu, czy pyskowaniem nauczycielom. Ojciec wręcz przeciwnie. Pewnego razu doszło między nimi do kłótni na tym tle. - Ciągle wmawiasz mu, że ma być grzeczny, dobry i miły, robisz z niego ofiarę losu, zwykłe cielę. Poza tym Ciebie przecież wyrzucili ze szkoły! Dopiero w Hogwarcie, mimo że diabliłaś, to przyjęli Cię normalnie. – Nie zapominaj, że Ty też wyleciałeś i zostałeś z litości przyjęty do Hogwartu. – Ja to wiem, dlatego właśnie, nie udaję kogoś, kim nie jestem. Nie będę mu mówił, że ma być taki słodki i dobry. Oczywiście, nie może być kryminalistą, ale też nie może sobie pozwolić. – Ehh… Co ja w Tobie widziałam, że się w Tobie zakochałam. Na tym rozmowa się ucięła, ponieważ Raphael zawołał swoich rodziców. - Przyszedł list! List! – Kiedyś musiał. Tak, to list informujący o przyjęciu do Hogwartu! - Jak to dobrze, że przeprowadziliśmy się do Londynu… Powiedziała Marcelina.
Teraz priorytetem stało się wyposażenie chłopaka, które jego ojciec szybko zdobył. - Mamy pieniądze, nie mogłeś normalnie zapłacić? – Nie nie mogłem, bo to nudne. Tego dnia przyszły Gryfon był delikatnie mówiąc nieogarnięty, miał zabrudzoną koszulę i istną szopę na głowie. Przeszedł obok niego, jakiś starszy chłopa, może o rok, może o dwa… Pokazał na Raphaela palcem i zaczął się śmiać z jego wyglądu. - Osz Ty sukinsynu… Mruknął pod nosem, skąd znał takie piękne słowa? Od taty rzecz jasna. Szybko stało się bardzo szybko. Nico rozbiegł się i z impetem wparował w drugiego nastolatka, pęd i ciężar sprawił, że udało mu się go wywrócić. Zaczął go okładać w dzikim szale. Rozwalił mu noc i przegryzł ramię do żywej skóry. - Spokojnie! Ojciec dopiero teraz wkroczył do akcji. Bez problemu odciągnął syna. - Ma pan chore na głowę dziecko! Jedenastolatek ponownie wypalił w stronę starszego chłopaka, ale Deran skutecznie go zatrzymał. - Auu… Powiedział. Dopiero teraz dotarło do niego, że chłopak złamał mu rękę. - Broniłem się! Pokazał swoją różdżkę, ale kiedy spotkał się ze spojrzeniem Derana szybko uciekł. Pierwsze złamanie, który potem było jeszcze wiele, bardzo wiele. Pomijając bójki, których były tysiące…
- No dobra, to już wszystko mamy. Podsumowała Marcelina, która o tamtym incydencie wolała nic nie mówić.
Pięć dni później…
- Gryffindor! Wrzasnęła tiara przydziału, będąc założoną na głowie Raphaela. Przy stole Gryffindoru wybuchła radość. Wielkie głośne oklaski, aplauz na stojąco. Chłopak szybko pobiegł na swoje miejsce. Usiadł między dwoma chichoczącymi dziewczynkami. - Cześc! Teraz będziemy razem w jednym domu! Krzyknęły do niego chórem niewiadomo, z czego zadowolone. Taa… Burknął. Przez następne lata nauki i życia nie wydarzyło się nic takie. Jedyne… Coroczne egzaminy, które udowodniły wszystkim wszem i wobec, że w każdej klasie uważany za kompletnego idiotę Raphael okazał się jednym z tych, którzy osiągnęli z tych testów najwyższe wyniki. Co dziwniejsze, pisał je wszystkie sam. O.O
Opis rodziny:

Ojciec: Deran Detras, Grek. Mężczyzna w wieku trzydziestu ośmiu lat, pochodzi z Grecji.
Status krwi: Czysta.
Były Dom: Gryffindor.

Matka: Marcelina Cartier, Francuzka. Kobieta w wieku trzydziestu pięciu lat, pochodzi z Francji.
Status krwi: Czysta.
Były Dom: Ravenclav.

Babcia (mama mamy, nie taty): Sofia Pierrvan, Francuzka. Kobieta w wieku dziewięćdziesięciu dwóch lat.
Status krwi: Czysta.
Były dom: Gryffindor.

PraBabcia (mama mamy taty, nie mamy): Margrid evil, Greczynka. Kobieta przekroczyła setkę.
Status krwi: Czysta.
Były dom: Slytherin.

Rangi:Zwykły uczeń.

Ciekawostki:

    ✔ posiada słuch absolutny i pięciooktawowy głos.
    ✔ ma słabość do słodyczy i dobrego jedzenia.
    ✔ lubi szwędaĆ się nocami, po zamku, po jego terenach. Przepada za nocnym wiaterkiem i rozgwieżdżonym niebem.
    ✔ Potworny z niego bałaganiarz, wszędzie rozrzuca swoje rzeczy, chociaż w samych szafach i szufladach ma jako-taki porządek.
    ✔ Nie wiadomo jakim sposobem, ale włosy chłopaka co jakiś czas zmieniają kolor z brązu na blond i z blond na czerń, a potem znowu na brąz itd.



//Z GÓRY!

Sorry za faile, myślę że coś tam będzie nie tak, ale zobaczymy.


Ostatnio zmieniony przez Raphaell Cartier dnia Pon Mar 26, 2012 12:37 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
Joshua Roggers
Admin
Joshua Roggers


Skąd : Londyn
Różdżka : długa?
Multikonta : Hera, Gabryś
Liczba postów : 17

Raphaell Caritier Empty
PisanieTemat: Re: Raphaell Caritier   Raphaell Caritier I_icon_minitimeSro Mar 21, 2012 8:16 pm

Akcept, Gryffindor :3 Miłej gry! Gryff!
Powrót do góry Go down
 
Raphaell Caritier
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
HomoHogwart :: Uczniowie-
Skocz do: